80 lat temu, 16 lipca 1936 r., w katastrofie lotniczej na Zatoce Gdańskiej zginął jeden z najbardziej barwnych oficerów II Rzeczypospolitej gen. Gustaw Orlicz-Dreszer. Był kawalerzystą, łączącym zwalczające się obozy polityczne, zakochanym w wizji Polski związanej z morzem, a nawet posiadającej zamorskie kolonie.
W przeciwieństwie do większości oficerów stanowiących elitę II RP nie rozpoczynał swojej kariery w środowisku socjalistycznym, drużynach strzeleckich czy innych organizacjach związanych z Józefem Piłsudskim. Jego pochodzenie, miejsce urodzenia oraz sympatie polityczne skłaniać go mogły do związków z Narodową Demokracją Romana Dmowskiego. Mimo to w sierpniu 1914 r. dokonał brzemiennego w skutki wyboru determinującego całe jego dalsze życie.
Działacz młodzieżowy
Gustaw Konstanty Dreszer urodził się 2 października 1889 r. w Jadowie na Mazowszu. W 1900 r. jego rodzina przeniosła się do Częstochowy, gdzie jego ojciec Jan August Dreszer otworzył kancelarię adwokacką i notarialną. Częstochowa była wówczas niewiele znaczącym, pogrążonym w marazmie miastem na kresach wielkiego imperium rosyjskiego. W 1903 r. Jan August Dreszer stworzył w mieście pierwsze polskie organizacje społeczne ożywiające miejscową społeczność. Jego dziełem było założenie kółka naukowego, kasy oszczędnościowej i Towarzystwa Śpiewaczego.
Pozytywistyczna działalność ojca oraz jak patriotyczna atmosfera domu rodzinnego, wpływały na przyszłego oficera. W 1903 r. wstąpił do związanej z endecją tajnej organizacji młodzieżowej „Przyszłość” w skrócie PET. Jej głównym celem było zapobieganie rusyfikacji polskiej młodzieży. W okresie rewolucji 1905 r. mimo młodego wieku był jednym z najważniejszych przywódców strajku szkolnego. Jednocześnie, podobnie jak jego ojciec opowiadał się przeciwko działaniom rewolucyjnym ugrupowań socjalistycznych, takich jak PPS Józefa Piłsudskiego.
W 1908 r. wyjechał do Lwowa na studia prawnicze na tamtejszym uniwersytecie. Tam niemal natychmiast zaangażował się w działalność ZET-u, czyli Związku Młodzieży Polskiej. Raziła go jednak zbyt konserwatywna i ugodowa postawa większości jego członków. Dlatego już po pół roku wyjechał do Leodium w Belgii, gdzie zaangażował się w działalność Zjednoczenia Młodzieży Polskiej Zagranicą. Niemal cały roczny pobyt w Belgii upłynął mu na działalności politycznej. Pod jego wpływem organizacja wysuwała coraz więcej postulatów niepodległościowych.
W 1910 r. po powrocie do Kongresówki znalazł zatrudnienie jako księgowy w warszawskim kinematografie „Sfinks”. Jak wspominali jego ówcześni przyjaciele działał również w organizacjach młodzieżowych stając się „inicjatorem i kierownikiem bojkotu czynnego [rosyjskiego szkolnictwa], prowadzonego najbardziej bezwzględnymi środkami”. [Piotr Kardela „Gen. Gustaw Konstanty Orlicz Dreszer. Zarys biografii wojskowej i politycznej” Warszawa 1993].
„Dzielny żołnierz”
W listopadzie 1911 r. rozpoczął dwuletnią służbę w armii rosyjskiej. Służąc w rodzinnej Częstochowie nie uważał tego okresu za zmarnowany „…na to mnie uczą sztuki wojennej żebym umiał się kiedyś bić z nimi” [Kardela]. Kilka miesięcy po odejściu z wojska wrócił do swego macierzystego 14 Mitawskiego Pułku Huzarów rozpoczynającego jak całe Imperium wojnę z Niemcami i Austro-Węgrami.
Pierwsze dni Wielkiej Wojny rzuciły go pod Kielce, do których 12 sierpnia 1914 r. wmaszerowały oddziały Józefa Piłsudskiego. Rozkazy dowództwa rosyjskiego wobec żołnierzy Pierwszej Kompanii Kadrowej były niezwykle brutalne. Dreszer widział w tych dniach rozstrzelanie wziętych do niewoli Polaków. „Wszystko to robiło na mnie wrażenie olbrzymie. […] zdecydowałem się uciekać nazajutrz” – napisał we wspomnieniach opublikowanych w prasie legionowej w 1916 r. [Kardela].
Pod ostrzałem obu stron przedarł się do oddziałów Piłsudskiego. Już następnego dnia spotkał się z przyszłym marszałkiem. Piłsudski długo wypytywał go o motywy podjęcia decyzji o dezercji z szeregów wojsk zaborcy. Ostatecznie przydzielił go do tworzonej przez Władysława Belinę-Prażmowskiego odradzającej się polskiej kawalerii. Przyjął pseudonim Orlicz. Kilka lat później Piłsudski stwierdzi, że „Orlicz” to „jeden z najwybitniejszych kawalerzystów świata” [Kardela].
W kolejnych miesiącach walk „Orlicz” wykazywał się odwagą docenianą przez Piłsudskiego określającego go jako „dzielnego żołnierza” [Kardela].
Do legendy przeszła jego przeprawa przez Wisłę. We wrześniu 1914 r. kawalerzyści Beliny otrzymali rozkaz przeprawy przez rzekę przy ujściu Dunajca. Wbrew początkowym planom Orlicz-Dreszer nie pokonał nurtu rzeki wraz z całym plutonem, ale wpław zaledwie czterema ochotnikami. Następnie ruszyli na Nowy Korczyn, gdzie zaatakowali niczego niespodziewających się Rosjan. Atak Polaków spowodował w ich szeregach panikę i ucieczkę z miasta zajętego kilka godzin bez walki. Kilka dni później mimo lekkiej rany nogi wziął udział w walkach zakończonych rozbiciem kozackiej sotni.
Latem 1915 r. pragnąc poprawić morale Legionistów Piłsudski nakazał zajęcie opuszczanego przez Rosjan Lublina, przed wojskami austriackimi. Zadanie to otrzymał por. Dreszer. 30 lipca kłusem wjechał do centrum miasta i przedefilował przed lubelską katedrą wzbudzając podziw mieszkańców.
Podobnie jak większość Legionistów odmówił złożenia przysięgi na wierność władcom Państw Centralnych. W niewoli niemieckiej spędził ponad rok.
„Najpiękniejszy czyn wojenny”
Zwolniony w październiku 1918 r. wyruszył z Brandenburgii do Warszawy, gdzie spotykał się z innymi kawalerzystami Legionów. Rozdzielili między siebie zadania budowania kawalerii w odradzającej się Polsce. „Orlicz” wziął na siebie jej organizowanie na Lubelszczyźnie zagrożonej przez wojska ukraińskie i siły komunistyczne. W ciągu kilku dni przejął z rąk austriackich całą Chełmszczyznę. Wkrótce później musiał odpierać ataki wojsk ukraińskich. W grudniu 1918 r. jego oddziały opanowały również część Wołynia. Za te zasługi został awansowany do stopnia majora.
Wiosną 1919 r. Dreszer wziął udział w zajęciu Wilna. Dowodzony przez niego szwadron z 1. Pułku Szwoleżerów jako pierwszy przejechał przez Ostrą Bramę. Naczelnik Państwa powiedział: „Jest to najpiękniejszy czyn wojenny, dokonany w tej wojnie przez polską jazdę” [Kardela].
Rok później został ranny w trakcie wyprawy kijowskiej. Już po zajęciu stolicy Ukrainy w rozkazie pochwalnym Piłsudski napisał: „W szczególności głębokie moje uznanie Majorowi Orlicz-Dreszerowi, który pomimo ciężkiej rany kierował bojem” [Kardela].
Podczas bitwy warszawskiej dowodził kawalerią na północnym odcinku frontu dowodzonym przez gen. Władysława Sikorskiego. Jego oddziały starły się między innymi z potężnym korpusem kawaleryjskim Gaj-chana. Generał Józef Haller w swoich wspomnieniach zapisał: „Pułki tej dywizji (2. Dywizji Jazdy Dreszera) zapisały się chlubnie we wszystkich walkach na froncie północnym i przyczyniły się do pełnego wykorzystania zwycięstwa pod Warszawą” [Kardela].
Niemal do końca wojny dowodzona przez niego dywizja brała udział w walkach z bolszewikami. Szlak bojowy „Orlicza” zakończył się 13 października 1920 r. w Zwiahelu na Wołyniu (obecnie Włodzimierz Wołyński). Tam odebrał ostatnią w tej wojnie defiladę po zdobyciu miasta. Jego podkomendny tak wspominał ten moment: „Gdy przemówił w prosty żołnierski sposób, zwracając się do szwoleżerów jako do +starych druhów wojennych+ – złożył im tym najmilsze uznanie za całą pracę bojową i ofiarność i było to dla nich największym odznaczeniem” [Kardela].
Gustaw Dreszer-Orlicz za odwagę w wojnach lat 1914-1920 został odznaczony szesnastokrotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Niepodległości z Mieczami i czterokrotnie Srebrnym Krzyżem Orderu Wojennego Virtuti Militari oraz innymi orderami.
W 1921 r. został mianowany inspektorem jazdy przy Inspektorze Armii Nr 2 w Warszawie. Od 1924 r. dowodził 2. Dywizją Kawalerii w Warszawie. 31 marca 1924 r. awansował na generała brygady ze starszeństwem z 1 lipca 1923 r. i drugą lokatą w korpusie generałów. Miał wówczas zaledwie 34 lata. Był wówczas oceniany równie wysoko jak w okresie wojny. Gen. Lucjan Żeligowski powiedział, że „jest jednym z najwybitniejszych oficerów i dowódców naszej jazdy, z wielką bojową i moralną reputacją” [Kardela].
Dowódca zamachu
Na rok 1924 przypadają jego pierwsze działania na rzecz powrotu Józefa Piłsudskiego do czynnej polityki. W tym czasie obok gen. Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego był jednym z najbliższych współpracowników Marszałka. W maju 1925 r. wziął udział w spotkaniu w Święcicy pod Chełmem. W majątku swojego przyjaciela z czasów działalności studenckiej z samym Komendantem oraz m.in. Melchiorem Wańkowiczem rozmawiał na temat coraz głębszego chaosu w polskim życiu politycznym. Zdaniem części historyków, takich jak Andrzej Garlicki to wówczas gen. Orlicz-Dreszer stał się przywódcą wojskowym planowanego zamachu stanu.
Kluczowym momentem w przygotowaniach do przewrotu był 15 listopada 1925 r., gdy pod pretekstem oddania hołdu Komendantowi w siódmą rocznicę odzyskania niepodległości wraz z liczną grupą oficerów przybył do Sulejówka. Wygłosił wówczas słynne przemówienie będące zapowiedzią otwartego wsparcia Piłsudskiego przez wojsko: „Chcemy, byś wierzył, że gorące chęci nasze, byś nie zechciał być w tym kryzysie nieobecny, osierocając nie tylko nas, wiernych Twoich żołnierzy, lecz i Polskę, nie są tylko zwykłymi uroczystościowymi komplementami, lecz, że niesiemy Ci prócz wdzięcznych serc i pewne, w zwycięstwach zaprawione szable!”.
Karą za przemówienie była decyzja ministra spraw wojskowych Władysława Sikorskiego o przeniesieniu „Orlicza” do Poznania. Kilka miesięcy później została cofnięta. Pozwoliło to generałowi na zdobywanie poparcia wśród stacjonujących w Warszawie oddziałów i przygotowywanie operacji zajęcia stolicy.
11 maja 1926 r. Dreszer rozmawiał z Piłsudskim w jego dworku w Sulejówku. Wówczas podjęta została decyzja o rozpoczęciu przewrotu następnego dnia. Towarzyszył Piłsudskiemu podczas słynnej rozmowy z prezydentem Wojciechowskim na moście Poniatowskiego. Jego postać uwieczniona została na słynnym zdjęciu dokumentującym ten moment.
Po rozmowie całe dowodzenie operacją zamachu spoczęło na „Orliczu”. Rozpoczął realizowanie planu przebijania się do Śródmieścia poprzez most Kierbedzia. Dzięki przewadze sił oraz sprawnemu dowodzeniu w ciągu trzech dni oddziały Piłsudskiego dowodzone przez „Orlicza” zmusiły rząd do dymisji.
Kilka dni po przewrocie, 17 maja podczas nabożeństwa żałobnego za poległych w walkach w Katedrze Polowej Wojska Polskiego, doszło do incydentu, który na generale wywarł ogromne wrażenie. Były kapelan II Brygady Legionów ksiądz płk. Józef Panaś zerwał swoje ordery i rzucił pod nogi „Orlicza” mówiąc: „Ordery te, które dotąd zdobiły mi piersi (…) otrzymane z rąk Piłsudskiego, nosiłem z dumą i chlubą. Dziś po tej zbrodni, którą on popełnił, palą mi piersi, zrywam je, gdyż te same ordery znajdują się na piersiach gen. Dreszera, zwycięzcy w bratobójczej walce, rzucam mu pod nogi, ponieważ zostały zhańbione”.
Wiatr od morza
We wrześniu 1926 r. wyznaczony został na stanowisko generała do prac przy nowoutworzonym stanowisku Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych. Jego zadaniem była praca nad uzdrowieniem wojska i jego rozwojem. Nie angażował się w politykę. Jak wspominał jego przyjaciel gen. Zygmunt Szyszko-Bohusz: „nigdy nie poniżał się do prowadzenia intryg politycznych lub personalnych i obca mu była dwulicowość” [Kardela].
Wciąż pozostawał w bliskich kontaktach z Piłsudskim, który przy pewnej okazji zwrócił się do niego słowami: „a czy Pan wie, co ja myślę, generale Dreszer? Ja myślę, że jeśliby was zastrzelić i wrzucić do Wisły to popłynęlibyście do Krakowa, a nie do Gdańska, byle zrobić na przekór” [Kardela].
Wbrew żartom Marszałka polskie Pomorze pozostawało w centrum jego zainteresowań. 8 listopada 1930 r. został wybrany prezesem Zarządu Głównego Ligi Morskiej i Rzecznej. Kilka dni później podczas zjazdu Ligi w Gdyni pod wpływem przemówienie „Orlicza” poświęconego potrzebie posiadania przez Polskę zamorskich kolonii organizacja zmieniła nazwę na Ligę Morską i Kolonialną. Postulat posiadania kolonii był jednak tylko jednym z elementów programu nowej organizacji.
Na pierwszy plan Dreszer wysuwał konieczność rozbudowy polskiej floty wojennej i cywilnej. Jednym ze środków do tego celu było powołanie Funduszu Obrony Morskiej, przekształconego później w słynny Fundusz Obrony Narodowej. „Orlicz” odwiedzał również skupiska Polonii w USA i innych krajach próbując zachęcić je do współpracy gospodarczej z Polską. 8 grudnia 1933 r. „Orlicz” uczestniczył w ceremonii otwarcie niezwykle nowoczesnych jak na tamte czasy portu i dworca morskiego w Gdyni.
Jednym z najbardziej wizjonerskich działań Ligi pod przywództwem Dreszera były negocjacje z rządem Liberii. Współpraca obejmować miała między innymi import do Polski liberyjskich surowców oraz sprzedaż broni do Afryki. W tajnej części umowy Liberia zobowiązywała w wypadku wojny do dostarczenia 100 tysięcy żołnierzy pomocniczych. Umowę skrytykował minister spraw zagranicznych Józef Beck traktując ją jako wtrącanie się w kompetencje jego resortu. Została ona również storpedowana przez USA traktujące Liberię jako sferę swoich wpływów. Już po śmierci generała Liga założyła dwie osady w Brazylii: „Morska Wola” i „Dreszer”.
Z dzisiejszej perspektywy program Ligi wydawać się może utopijny. W ówczesnych warunkach miał być jednak jedną z recept na problemy społeczne i gospodarcze II RP. Należy również pamiętać, że stosunek do kolonializmu był wówczas zupełnie inny. Był on postrzegany jako oczywisty element polityki wielu europejskich państw - Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch oraz znacznie mniejszych od Polski Holandii, Belgii i Portugalii.
„Symbol dobrze wykonanej pracy dla Polski”
16 maja 1935 na Polu Mokotowskim w Warszawie Dreszer poprowadził wielką defiladę wojskową na cześć zmarłego marszałka Józefa Piłsudskiego. 9 lipca 1936 r. decyzją prezydenta Ignacego Mościckiego generał został nominowany Inspektorem Obrony Powietrznej Państwa. Jego talenty organizacyjne nie mogły być wykorzystane do wzmacniania polskiego lotnictwo w obliczu zbliżającej się wojny. Gen. Dreszer podupadał na zdrowiu, miał daleko posuniętego raka wątroby. Jego śmierć nastąpiła jednak w innych niż naturalne, niemal symbolicznych okolicznościach.
16 lipca 1936 r. gen. Orlicz-Dreszer leciał awionetką RWD-9 z Grudziądza do Gdyni. Miał tam oczekiwać na żonę Olgę, wracającą z Nowego Jorku na pokładzie statku „Piłsudski”, będącym jednym z symboli polskiej floty cywilnej. Dreszerowi towarzyszyli pilot kpt. Aleksander Łagiewski oraz ppłk Stefan Loth. Około godz. 14.20 awionetka znajdowała się nad Orłowem. Według relacji świadków leciała nisko nad wodą. Pasażerowie samolotu prawdopodobnie widzieli nadpływającego „Piłsudskiego”. Prawdopodobnie pilot chciał przelecieć nad statkiem, ale z powodu nieznanego uszkodzenia skierował się w stronę lądu. W wyniku nagłego podmuchu wiatru, samolot stracił równowagę i spadł do wody. Mimo błyskawicznej akcji ratunkowej nie udało się uratować żadnego z pasażerów.
Pozostaje po Tobie imię, które przez wieki trwać będzie
Pogrzeb gen. Orlicz-Dreszera odbył się 20 lipca na Cmentarzu Marynarki Wojennej na Oksywiu w Gdyni. W uroczystościach wzięli udział prezydent Ignacy Mościcki i marszałek Edward Rydz-Śmigły. Nad grobem przemawiał jego przyjaciel z czasów ZET-u Zdzisław Lechnicki: „Pozostają dzieła Twojego życia, dzieła o wartości trwałej, nieprzemijającej, dziejowej. I pozostaje po Tobie jeszcze coś więcej: pozostaje imię, które przez wieki trwać będzie, imię – symbol cnoty rycerskiej, symbol dobrze wykonanej pracy dla Polski” [Kardela].
16 lipca 1939 r. trumnę z ciałem „Orlicza” przeniesiono do monumentalnego, zbudowanego z białego piaskowca mauzoleum na cmentarzu w Gdyni. Nad wejściem do krypty umieszczono napis ORLICZ-DRESZER, a po bokach „Żołnierz Komendanta” i „Strażnik Morza”. Dwa miesiące później mauzoleum zostało zrównane z ziemią przez Niemców.
Z mokotowskiego Parku im. gen. Gustawa Orlicz-Dreszera co roku 1 sierpnia wyrusza Marsz Mokotowa. Ulicami Warszawy podążają powstańcy warszawscy upamiętniając kolejne rocznice wybuchu zrywu. W ten symboliczny sposób splata się historia Legionów Piłsudskiego, II Rzeczypospolitej, Armii Krajowej oraz współczesnej pamięci o Powstaniu i uważanym za jednego z najwybitniejszych generałów międzywojnia.
Michał Szukała (PAP)
szuk/ ls/