Jeszcze w latach 1951-52 z terenów sowieckich republik białoruskiej i litewskiej deportowano na Sybir setki Polaków: kułaków i b. żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie - mówili historycy z Polski i Białorusi podczas konferencji w białostockim IPN. Skala wywózek jest nieznana.
Konferencję "Deportacje Polaków z sowieckiej Białorusi i Litwy po II wojnie światowej" zorganizowano w 60. rocznicę ostatniej takiej wywózki, która miała miejsce 18 kwietnia 1952 r. Nie jest znana badaczom liczba osób deportowanych.
Pełniący obowiązki dyrektora IPN w Białymstoku Radosław Peterman powiedział, że zazwyczaj wszystkim z wywózkami na Sybir powszechnie kojarzą się deportacje z lat 1940-41, a mało wiemy o wywózkach, które miały miejsce także po II wojnie światowej. "Zupełnie z pola widzenia zniknęły nam losy Polaków, którzy pozostali po II wojnie światowej po drugiej stronie linii Curzona. O nich praktycznie nic nie wiemy" - mówił Peterman.
Konferencję "Deportacje Polaków z sowieckiej Białorusi i Litwy po II wojnie światowej" zorganizowano w 60. rocznicę ostatniej takiej wywózki, która miała miejsce 18 kwietnia 1952 r. Nie jest znana badaczom liczba osób deportowanych.
Dr Jerzy Milewski z IPN w Białymstoku powiedział PAP, że do tej pory w zasadzie na szerszą skalę nie podejmowano w badaniach tematyki represji wobec Polaków, którzy pozostali poza Polską po 1944 r. na terenie sowieckiej Białorusi czy Litwy. Chodzi m.in. o losy byłych żołnierzy II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie Władysława Andersa czy rolników zsyłanych na Sybir w ramach walki z kułakami. "Konferencja ma przypomnieć ich ciężkie losy, doświadczenia, które ich spotkały" - dodał.
Przyczyny tych deportacji, według władz sowieckich, były różne. "Po pierwsze - jak zawsze - było to usunięcie +elementu niebezpiecznego+ (...), który miał przeszkadzać w tworzeniu nowego ładu" - mówił Milewski, dodając, że tym "elementem" byli właśnie rolnicy, którzy przeciwstawiali się kolektywizacji wsi oraz byli żołnierze armii Andersa, powracający po wojnie do swoich rodzin na Kresach.
Na konferencję do Białegostoku przyjechali zajmujący się tematem docent Igor Kuzniecow z Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego w Mińsku oraz docent Anatolij Wielikij z Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego. Obaj mówili, że na Białorusi nie prowadzi się takich badań, nikt się nie zajmuje tematyką represji, bo państwo nie jest tym zainteresowane, dlatego dziękowali za możliwość zaprezentowania swoich prac w Polsce.
Docent Anatolij Wielikij prezentował kopie kart, które zakładano deportowanym Polakom z zachodniej Białorusi na Sybir w latach 1951-52. Dokumenty pochodzą z archiwum na Białorusi, badacze nie mają do nich dostępu. Wielikij mówił, że w kartotekach jest około 183 tys. takich kart, ale zaznaczał, że nie jest to "końcowa liczba". Z jego rozeznania wynika, że w 1952 roku mogło być deportowanych około 1,8 tys. osób, z czego ok. 1,4 tys. z obwodu grodzieńskiego. Mówił, że były to "oczywiste deportacje ideologiczne". W kartotekach zapisano, że tego samego dnia odbywało się aresztowanie i wywózka.
Dr Jerzy Grzybowski z Uniwersytetu Warszawskiego, który badał losy byłych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie mówił, że wielu z nich wracało po wojnie w swoje rodzinne strony na Wschodzie, gdzie byli traktowani jako "wrogi element antysowiecki". Podał, że w 1951 r. było deportowanych na Sybir około 888 byłych żołnierzy Władysława Andersa, wśród których było 199 Polaków. Razem z rodzinami deportowano około 4,5 tys. osób.
Igor Kuzniecow podkreślał, że bez dostępu do archiwów, m.in. KGB nie da się ustalić liczby deportowanych, choć zaznaczył, że trzeba też brać pod uwagę to, że archiwa były niszczone i wiele informacji mogło zostać bezpowrotnie utraconych.(PAP)
kow/ ls/