Pamięć polskich policjantów pomordowanych na Wschodzie uczczono w środę w Katowicach. Uroczystość odbyła się przy Grobie Policjanta Polskiego - jedynym takim monumencie w Polsce - na kilka dni przed przypadającą w sobotę 72. rocznicą agresji sowieckiej na Polskę. Przy grobie zapłonął znicz. Mszy św. przewodniczył biskup pomocniczy archidiecezji katowickiej ks. Gerard Bernacki.
Uczestników uroczystości, wśród których znaleźli się potomkowie policjantów II Rzeczypospolitej, przedstawiciele władz i uczniowie, powitała prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia „Rodzina Policyjna 1939” Maria Nowak. Dziękowała za pamięć o pomordowanych funkcjonariuszach.
W czasie II wojny światowej zginęło lub zostało zamordowanych ok. 13 tys. spośród 36 tys. polskich funkcjonariuszy policji.
Za kultywowanie pamięci dziękował także w liście do uczestników uroczystości komendant główny policji, Andrzej Matejuk. "Dzień 17 września 1939 r. jest i pozostanie cierniem w naszej pamięci, jest i będzie bolesną kartą w historii narodu polskiego" - napisał Matejuk.
Podkreślił, że pamięć o ofierze życia policjantów nigdy nie zginęła dzięki rodzinom zamordowanych, naukowcom i ludziom kultury. "To dzięki Państwa uporowi i odwadze mają oni dziś godne miejsce pochówku i pamięci na polskim cmentarzu wojennym w Miednoje" - zaznaczył komendant.
Stowarzyszenie "Rodzina Policyjna 1939 r." powstało w 1991 r. i skupia rodziny policjantów zamordowanych w czasie II wojny światowej. Nazwą nawiązuje do organizacji "Rodzina Policyjna", działającej w II Rzeczpospolitej od 1929 roku.
W czasie II wojny światowej zginęło lub zostało zamordowanych ok. 13 tys. spośród 36 tys. polskich funkcjonariuszy policji. Ponad 1200 z nich pochodziło ze Śląska. W symbolicznym Grobie Policjanta Polskiego przy Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach w 1993 roku złożono szczątki nieznanego polskiego policjanta ekshumowanego w Miednoje.
Co roku przy grobie odbywają się uroczystości ku czci pomordowanych. W śląskiej komendzie działa też Izba Pamięci, gdzie zgromadzono rzeczy należące do pomordowanych policjantów: zdjęcia, części mundurów, dokumenty i przedmioty codziennego użytku.
Rozstrzeliwania przetrzymywanych w Ostaszkowie polskich jeńców rozpoczęły się 4 kwietnia 1940 r. Obóz w Ostaszkowie, kilkanaście kilometrów na północny zachód od Kalinina (Tweru), znajdował się w dawnym klasztorze na jednej z wysp jeziora Selinger. Od listopada 1939 roku do pierwszych dni kwietnia 1940, kiedy rozpoczęła się jego likwidacja, przebywało w nim około 6,5 tys. osób.
W przeciwieństwie do obozów w Starobielsku i Kozielsku, Ostaszków nie był obozem oficerskim. Rosjanie więzili w nim jedynie ok. 400 oficerów, wśród których było ok. 300 oficerów polskiej policji, zmilitaryzowanej po wybuchu wojny. W Ostaszkowie osadzono też m.in. kilkudziesięciu polskich duchownych, ziemian oraz pracowników sądów.
Więźniowie Ostaszkowa zostali rozstrzelani m.in. w marcu 1940 w Twerze. Właśnie tam, a także w Katyniu i Charkowie, od marca do maja 1940 roku funkcjonariusze NKWD strzałami w tył głowy uśmiercili ok. 25 tys. oficerów, policjantów, lekarzy, profesorów i duchownych, wziętych do niewoli po agresji ZSRS na Polskę.(PAP)
kon/ hes/