Pomnik Stalina, ostatni który stał oficjalnie w Gruzji, leży w zrujnowanej dawnej bazie transportowej w osadzie Karaleti pod Gori. Władze miasta zastanawiają się jednak nad sposobami, by znów postawić go na głównym placu.
Prezentujemy tekst nadesłany przez naszą Czytelniczkę Xenię Jacoby: Z okazji obchodów 70. rocznicy upamiętniającej wkład 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej (1SBS) gen. Stanisława Sosabowskiego w bitwie pod Arnhem, spod polskiego kościoła w Manchesterze wyruszył autobus z Polakami i Brytyjczykami. Chcieliśmy wziąć udział w uroczystościach związanych z operacją militarną o kryptonimie Market Garden.
5 października 1939 r., kiedy trwały jeszcze ostatnie walki kampanii 1939 r. pod Kockiem, Adolf Hitler po raz pierwszy i jak się później okazało - ostatni, przybył do Warszawy. Tam, w przystrojonych na tę okazję flagami ze swastykami Alejach Ujazdowskich, odebrał uroczystą defiladę Wehrmachtu, który wkroczył do polskiej stolicy przed kilkoma dniami. Niemiecki dyktator nie spodziewał się, że tego dnia polski ruch oporu planował pozbawić go życia.
Pierwsze bomby na Warszawę spadły już 1 września 1939 r. Przez następne tygodnie do 28 września stolica bohatersko odpierała niemieckie ataki z lądu i powietrza. Codziennie pod gruzami bombardowanych domów ginęły setki ludzi. Mimo to, warszawiacy z narażeniem życia organizowali cywilną obronę oblężonego miasta - budowali barykady, opiekowali się rannymi oraz zasilali szeregi ochotniczych formacji zbrojnych. Gdyby nie ich heroiczna postawa, stolica nie wytrwałaby w swym oporze tak długo.
W nocy z 17 na 18 września 1939 r., po sowieckiej agresji na Polskę, prezydent RP Ignacy Mościcki, członkowie rządu z premierem Felicjanem Sławojem-Składkowskim oraz Naczelny Wódz gen. Edward Rydz-Śmigły przekroczyli granicę z Rumunią, gdzie następnie zostali internowani. Ciągłość istnienia najwyższych władz państwa polskiego została realnie zagrożona.
Dobrze się stało, że pośród rozmaitych form obchodów jubileuszowych dni wolności pojawiła się książka, która wypełnia kilka białych plam i drugiej strony medalu ważnych wydarzeń z najnowszej historii Polski, których konsekwencje – dobre i złe – przeżywamy obecnie. Książka, o której mowa, była w zamyśle książką o człowieku – jednym z legend „Solidarności” – Andrzeju Słowiku.
W wolnych chwilach warto sięgać do powieści historycznych. Gatunek po woli się odradza i zyskuje odbiorców nie tylko pośród ścisłego grona historyków i miłośników historii, ale także wśród miłośników literatury w ogóle, którzy niejako przy okazji uzupełniają swoją wiedzę. Można przy takiej literackiej sposobności zachęcić także do zajrzenia w niejeden dokument uświadamiający własne miejsce w historii. Taką metodę w narracji i anegdocie stosuje Wacław Holewiński w książce "Lament nad Babilonem. Powieść o Żołnierzu Wyklętym".