Polskę znają z opowiadań dziadków i rodziców zesłanych lub przesiedlonych w głąb ZSRR kilkadziesiąt lat temu. Wielu z nich, choć urodziło się w innym kraju, chce przyjechać nad Wisłę na stałe. Na repatriację czeka dziś 1912 rodzin polskiego pochodzenia. Niektórzy na możliwość przyjazdu do kraju przodków czekają wiele lat. Tak jak Larysa Wasilewicz z Kokszetau w Kazachstanie, która z dwójką dzieci – 12-letnią Tatianą i 23-letnim Nikitą – do Polski dotarła pod koniec kwietnia tego roku. Wniosek o repatriację złożyła w 2002 roku.
„Golgota Wschodu” to tytuł wystawy upamiętniającej losy Polaków zesłanych przez Sowietów na Syberię w czasie II wojny światowej, którą w środę otwarto na wrocławskim Rynku. Na plenerowej ekspozycji, którą przygotował wrocławski Ośrodek Pamięć i Przyszłość, znalazło się kilkanaście plansz ze zdjęciami przedmiotów należących do zesłańców. Towarzyszą im opisy losów kilku osób, które jako dzieci znalazły się w pociągach wiozących zesłańców na wschód.
O ewakuacji polskich dzieci z ZSRS do Indii dyskutowano na spotkaniu "Losy polskich dzieci-uchodźców w Indiach”, które odbyło się we wtorek w Warszawie. W sercu tej historii jest przyjaźń i współczucie – mówiła ambasador Indii w Polsce, Monika Kapil Mohta.