Nawet bezpieka przyznawała, że dowodzone przez Łupaszkę oddziały prowadzą walkę w sposób niezwykle rycerski, zdyscyplinowany, nie dokonują gwałtów ani grabieży – powiedział PAP dr Tomasz Łabuszewski z Instytutu Pamięci Narodowej. 8 lutego przypada sześćdziesiąta piąta rocznica zamordowania majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”.
PAP: 24 kwietnia na Wojskowych Powązkach odbędzie się pogrzeb Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. W zamiarach organizatorów ma być godny największych polskich bohaterów narodowych. Dlaczego właśnie Łupaszka jest największym obok Witolda Pileckiego bohaterem podziemia niepodległościowego?
Dr Tomasz Łabuszewski: Uważam, że był bohaterem konsekwentnym. W latach 1943-1947 działając na bardzo różnych terenach zawsze dążył do otwartej walki zbrojnej z wrogami niepodległej Polski. Trzy razy rozpoczynał tę walkę w bardzo niekorzystnej sytuacji, niemal od zera.
Po raz pierwszy w końcu sierpnia 1943 r., gdy objąć miał dowództwo nad oddziałem partyzanckim ppor. Antoniego Burzyńskiego „Kmicica”. Pech chciał, że 26 sierpnia 1943 r. oddział ten został podstępnie rozbrojony przez partyzantkę sowiecką i w większości wymordowany. Szendzielarz z jego rozbitków stworzył jedną z najbitniejszych jednostek partyzanckich Okręgu Wileńskiego, czyli 5 Brygadę Wileńską, zwaną z racji tragicznych początków „Brygadą Śmierci”.
Po raz drugi na Białostocczyźnie odtworzył 5 Brygadę Wileńską, głównie opierając się na żołnierzach z Kresów napływających jesienią i zimą 1944/1945 na ten obszar. Po raz trzeci odtwarzał swój oddział na całkowicie obcym, niemal całkowicie pustym konspiracyjnie obszarze Pomorza Gdańskiego i Borów Tucholskich.
Jego konsekwencja wyrażała się więc w uznaniu, że jego podstawowym zadaniem w służbie publicznej jest obrona ludności polskiej przed wrogami niepodległej Polski. Wszędzie tam, gdzie się znajdował, szukał okazji do kontynuowania takiej walki.
PAP: Jakie było przygotowanie Szendzielarza do walki wyniesione ze służby w wojsku II RP?
Dr Tomasz Łabuszewski: Zygmunt Szendzielarz jest dosyć odosobnionym przykładem oficera zawodowego, który sprawdził się w warunkach działań partyzanckich. Pamiętajmy, że konspiracja niepodległościowa II wojny światowej i okresu powojennego była złożona głównie z ochotników, oficerów rezerwy i cywilów z bardzo różnym przeszkoleniem wojskowym. Szendzielarz służył w 1939 r. w stopniu porucznika jako dowódca 2 Szwadronu 4 Pułku Ułanów Zaniemeńskich, który przeszedł szlak bojowy w czasie kampanii wrześniowej w ramach Wileńskiej Brygady Kawalerii, za którą otrzymał Krzyż Virtuti Militari.
Mimo że służba wojskowa rodziła pewne nawyki, które mogły być kłopotliwe w konspiracji, to Szendzielarz sprawdził się w niej w sposób doskonały. Co więcej wypracował bardzo skuteczny i efektywny model uprawiania partyzantki, oparty na niezależnych działaniach szeregu drobnych pododdziałów i spotykających się co kilka tygodni na z góry wyznaczonych koncentracjach, podczas których rozdzielano zadania i tereny działania. Pozwalało to na objęcie partyzantką jednocześnie bardzo znacznych obszarów.
W przeciwieństwie do wielu oficerów zawodowych potrafił modyfikować swoją taktykę w zależności od obszaru i warunków w jakich dowodził. Doskonałym przykładem jest działalność 5 Brygady na Pomorzu. Nie mając oparcia w siatce terenowej, a co za tym idzie nie obawiając się, że jego działania spowodują akcje odwetowe resortu bezpieczeństwa wobec osób związanych z jego oddziałem, wprowadził model partyzantki oparty na permanentnej ofensywie. Dysponując stosunkowo szczupłymi siłami podzielił je na lotne patrole, które przemieszczając się zdobytymi samochodami były w stanie przemierzyć w ciągu jednego dnia kilkaset kilometrów atakując siły komunistyczne w bardzo odległych od siebie miejscach.
Do legendy przeszła akcja z 19 maja 1946 r., gdy 5 Szwadron dowodzony przez Zdzisława Badochę „Żelaznego” rozbił jednego dnia pięć posterunków milicji i dwie placówki UB na terenie dwóch powiatów. Gdy zaś trzeba było oddziały spieszyć i przejść do typowych działań partyzantki leśnej to nie stanowiło to problemu. W trakcie czterech lat dowodzenia oddziałami Łupaszka wychował sobie kilku oficerów, którzy potrafili jego metody zastosować w sposób doskonały, takich jak ppor. Zdzisław Badocha „Żelazny”, czy ppor. Henryk Wieliczko „Lufa”.
Dr Tomasz Łabuszewski: Wypracował bardzo skuteczny i efektywny model uprawiania partyzantki oparty na niezależnych działaniach szeregu drobnych pododdziałów i spotykających się co kilka tygodni na z góry wyznaczonych koncentracjach podczas których rozdzielano zadania i tereny działania.
PAP: Wróćmy do działań na Wileńszczyźnie. Łupaszka działał w skrajnie trudnych warunkach otoczony przez trzech wrogów: Niemców, Sowietów i nie zawsze podporządkowane Niemcom formacje litewskie. W czerwcu 1944 r. doszło do wydarzeń związanych z tymi ostatnimi, które wciąż budzą wiele kontrowersji.
Dr Tomasz Łabuszewski: W kontekście tych wydarzeń pamiętajmy o ich sekwencji. Do czerwca 1944 r. Litwini razem z Niemcami wymordowali na Wileńszczyźnie około 40 tys. Polaków. Armia Krajowa wielokrotnie ostrzegała Litwinów przed kontynuowaniem tych mających cechy czystki etnicznej działań, których celem było wyniszczenie społeczności polskiej. Pamiętajmy, że akcja w Dubinkach była sprowokowana mordem dokonanym przez Litwinów na kilkudziesięciu mieszkańcach Glinciszek.
Łupaszka za swój główny cel przyjmował chronienie ludności polskiej i temu służyć miała ta akcja. Warto przypomnieć, że miejscowa siatka współpracująca z jego Brygadą sporządziła listy Litwinów kolaborujących z Niemcami i przekazała je dowódcom oddziałów. Niespełna kilka dni później podobną akcję na rozkaz Komendanta Okręgu przeprowadziła 6 Brygada.
Pamiętając o śmierci niewinnych osób należy podkreślić, że po tych operacjach strona litewska zaprzestała działań wymierzonych w Polaków. Oczywiście sytuacja ta trwała kilka tygodni, czyli do wkroczenia Armii Czerwonej. Prawdą jest jednak, że zapał antypolski został ostudzony dzięki działaniom oddziałów Łupaszki.
PAP: Wydaje się, że poza niewątpliwymi talentami dowódczymi Łupaszka lepiej niż inni dowódcy AK rozumiał bezsens współpracy z Sowietami odmawiając udziału w Operacji Ostra Brama.
Dr Tomasz Łabuszewski: Ta nieufność Łupaszki wynikała z jego doświadczeń walki z partyzantką sowiecką, która rozpoczęła się już wiosną 1943 r., po zerwaniu stosunków dyplomatycznych ZSRS z Rządem RP na Uchodźstwie. Już na początku maja 1943 r. partyzantka sowiecka wymordowała około 100 Polaków w Nalibokach. Kolejne tygodnie przyniosły następne działania sowieckie wymierzone w Polaków.
Nawet gdyby Szendzielarz chciał nawiązać jakąś współpracę to nie miałby na nią szans, ponieważ partyzantka sowiecka do końca obecności 5 Brygady na Wileńszczyźnie dążyła do jej rozbicia.
Przypomnę walki pod Worzianami i Radziuszami, gdy Sowieci próbowali wykorzystać wcześniejsze wielogodzinne starcie z niemiecką grupą operacyjną i wykrwawienie Brygady do jej zupełnego rozbicia. Najprawdopodobniej chodziło o likwidację świadków mordu dokonanego przez sowieckich partyzantów z końca sierpnia 1943 r.
Prawdą jest, że Łupaszka po przejściu na Białostocczyznę w dokumencie, który przedłożył Białostockiej Organizacji Armii Krajowej przyznał, że 80 procent jego działań bojowych było wymierzonych w Sowietów.
PAP: Wielu dzisiejszych historyków krytykuje dowódców AK za to, że zbyt długo walczyli z Niemcami zamiast skupić się na zwalczaniu głównego wroga Polski, czyli Sowietów. W wojennej biografii Łupaszki są momenty w których Niemcy nawiązują z nim kontakty mające doprowadzić do zawieszenia broni i zwrócenia się Polaków w większym stopniu przeciw Sowietom. Ten epizod wciąż wywołuje konsekwencje.
Dr Tomasz Łabuszewski: Historia podziemia powojennego rozpoczyna się w środku II wojny światowej, ponieważ jej wyróżnikiem jest zamiana głównego wroga z Niemców na Sowietów. Ten moment dla mieszkańców Kresów przypada już na połowę 1943 r., dla Polski centralnej na lato 1944 r., a dla zachodniej dopiero na początek 1945 r.
Nie było dobrego wyjścia z sytuacji w jakiej znalazło się polskie podziemie. Akcję Burza ocenił gen. Kazimierz Sosnkowski, który uznał ją za „ofiarę całopalną”. W przypadku oddziałów Łupaszki takiego porozumienia z Niemcami, jakie taktycznie zawarło Zgrupowanie Stołpeckie AK, zmuszone do tego agresją sowiecką - nie było. Łupaszka został wprawdzie zatrzymany przez Niemców w trakcie wyjazdu do Wilna. Jego podkomendni rozpoczęli wówczas akcję chwytania urzędników niemieckich, których mogliby wymienić na swojego dowódcę, ale został on zwolniony ze względu na swój konflikt z Sowietami. Nie ma jednak dowodów na zaprzestanie przez jego Brygadę działań przeciw Niemcom w którymkolwiek momencie. Jest to przykład dowódcy, który walczył bez przerwy z trzema wrogami.
Dr Tomasz Łabuszewski: Stworzone przez niego 5 i 6 Brygady Wileńskie była najdłużej istniejącymi nieprzerwanie jednostkami partyzanckimi. Ostatnia z nich – 6 - została rozbita dopiero w 1952 r. Nie ma innych tak trwałych struktur jak te stworzone przez Szendzielarza. Trudno więc było oczekiwać, że zostałby potraktowany przez komunistów inaczej.
PAP: Przejdźmy do ostatniego okresu działań Łupaszki, gdy zaciska się wokół niego pętla tworzona przez bezpiekę. Jak doszło do jego aresztowania? Dlaczego wyroki, które zapadły w procesie Szendzielarza i jego podkomendnych nawet jak na warunki terroru stalinowskiego były skrajnie brutalne?
Dr Tomasz Łabuszewski: Moim zdaniem te wyroki nie odbiegały od „normy” tamtych procesów. Pamiętajmy, że Szendzielarz był dla komunistów wrogiem numer jeden. Ciągnęła się za nim historia walk na Wileńszczyźnie przeciw Sowietom, dokonań na Białostocczyźnie, gdzie jego oddział był najlepszym i największym oddziałem w tym regionie. Przypomnę o bitwie pod Sikorami 8 sierpnia 1945 r. gdy rozbił Grupę Operacyjną 2 Pułku Piechoty z 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, czy bitwę z NKWD w Miodusach Pokrzywnych, gdy rozbita została grupa dowodzona przez mjr. Wasilija Gribko.
Warto przy tym zauważyć, że stworzone przez niego 5 i 6 Brygady Wileńskie były najdłużej istniejącymi nieprzerwanie jednostkami partyzanckimi. Ostatnia z nich – 6 - została rozbita dopiero w 1952 r. Nie ma innych tak trwałych struktur jak te stworzone przez Szendzielarza. Trudno więc było oczekiwać, że zostałby potraktowany przez komunistów inaczej. Jego osiemnastokrotny wyrok śmierci i tak nie był najbrutalniejszym w historii walki z podziemiem, ponieważ trzydziestoośmiokrotną karę śmierci otrzymał dowódca oddziału bojowego 11. Grupy Operacyjnej NSZ Wiktor Stryjewski „Cacko”. Z pewnością więc, Łupaszka wpadając w ręce bezpieki 30 czerwca 1948 r. był pewny, że zostanie zamordowany w świetle tzw. komunistycznej sprawiedliwości.
Pamiętajmy także, że konspiracja kresowa, zwłaszcza wileńska, należała do najbardziej radykalnego nurtu podziemia powojennego. Jej dowódcy byli więc narażeni na szczególne represje. Przypomnijmy, że wszyscy repatrianci z tego obszaru byli objęci działaniami operacyjnymi bezpieki. Wyróżnikiem był sam fakt urodzenia na Kresach Północno–Wschodnich, a nie przynależność do podziemia. Wszystkie Powiatowe Urzędy Bezpieczeństwa miały obowiązek zarejestrowania wszystkich przesiedleńców z Wileńszczyzny w ramach tak zwanej „Operacji X”, w wyniku której zatrzymany został również Zygmunt Szendzielarz. Ludzie ci uważani byli w Polsce ludowej za obywateli drugiej kategorii.
PAP: Szendzielarz jest wrogiem komunistów również po śmierci. Na przykład w 1968 r. Władysław Gomułka atakuje Pawła Jasienicę, podkomendnego Łupaszki, którego nazywa bandytą. Jak przedstawiany był Szendzielarz w okresie PRL?
Dr Tomasz Łabuszewski: Nie był przedstawiany inaczej niż inni żołnierze podziemia antykomunistycznego. Pokazywano go jako człowieka brutalnego i prymitywnego, mającego sadystyczne skłonności. Ta narracja była stosowana wobec wielu innych dowódców podziemia niepodległościowego.
Z Szendzielarzem sam resort bezpieczeństwa miał jednak pewien problem. Nawet bezpieka przyznawała bowiem, że dowodzone przez Łupaszkę oddziały prowadzą walkę w sposób niezwykle rycerski, wręcz regulaminowy, nie dokonują gwałtów ani grabieży. Sami funkcjonariusze UB przyznawali, że jego działania mają charakter polityczny, a nie „bandycki”. Biorąc to wszystko pod uwagę trudno było bezpiece przełamać wsparcie społeczności lokalnych dla Łupaszki. Co bardzo charakterystyczne, gdy po 1989 r. pojawiła się możliwość honorowania Szendzielarza to na Podlasiu wiele osób związanych niegdyś z podziemiem niepodległościowym, płacących za to w PRL ogromną cenę za własne pieniądze wystawiali Szendzielarzowi i jego ludziom pomniki.
Fakt ten świadczy o tym, że pamięć o nim przechowana przez społeczności lokalne była jednoznacznie pozytywna i przetrwała działania propagandy komunistycznej.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk/ ls/