„Był dzieckiem o miernej kondycji fizycznej: miał słaby wzrok, lekko zezował, utykał na krótszą nogę. Z biegiem lat brak ruchu i nadmierny apetyt spowodowały otyłość. Od dzieciństwa upodobał sobie przebywanie w zaciszu domowym i ciche zajęcia, przede wszystkim czytanie” – wymienia Magdalena Dziadek.
„Na przestrzeni wieków budowla, która znajdowała się pomiędzy rozległym placem a ogrodem, wiele razy zmieniała właścicieli, swój wygląd, a także nazwy. (…) I chociaż pałac Saski nie istnieje, to w ostatnich latach jest obiektem zainteresowań wielu środowisk i wciąż wzbudza wiele emocji” – czytamy.
„Podobno zdarzyło się to w Watykanie podczas kolacji z Janem Pawłem II. Przy stole, wśród innych gości z Polski, siedział ksiądz Józef Tischner. Rozmowa meandrowała, jednak w pewnym momencie zeszła na temat tego, czy Tischner mógł, czy nie mógł zostać prymasem. Po śmierci kardynała Stefana Wyszyńskiego rzeczywiście mówiło się, że jego nazwisko jest „na liście”, a potem okazało się, że nie była to tylko plotka. Ostatecznie wybór padł na innego kandydata. Kiedy przy posiłku zaczęto się spierać, czy Tischner nie byłby lepszy na tym stanowisku, sam zainteresowany milczał. W końcu papież zwrócił się bezpośrednio do niego: +Pamiętasz, Józiu, kto był prymasem Niemiec w czasach Hegla? Ty masz być Heglem+” – czytamy.
"Więcej we mnie próżności niż ambicji" – mówił o sobie Konstanty Kot Jeleński, intelektualista, krytyk literacki, człowiek wielkiego literackiego talentu, który nie napisał żadnej książki. Kot był przyjacielem artystów i artystą życia - pisze Anna Arno w opublikowanej właśnie biografii Jeleńskiego.
„+Niekoronowanemu Królowi Polski+ – zapisano na szarfie wieńca pogrzebowego kardynała Stefana Wyszyńskiego. W ten sposób naród docenił życie i dzieło Prymasa Tysiąclecia, jednego z najwybitniejszych Polaków w XX w. Wynikało to z powszechnego przekonania społecznego o jego wyjątkowej roli w życiu narodu i Kościoła katolickiego” – czytamy.
To książka, która przypomina historie Żydów, którzy przeżyli w Polsce Holokaust. „Piekło ocalonych” to potwierdzony świadectwem wyznań ocalonych obraz relacji polsko-żydowskich w okresie II wojny światowej. Na książkę Elżbiety Isakiewicz składają się 22 osobiste i pełne emocji opowieści obywateli polskich żydowskiego pochodzenia, w których opowiadają o okolicznościach uratowania przez swoich sąsiadów, przyjaciół lub przypadkowo spotkanych nieznajomych.
Zosia miała 12 lat, gdy wybuchła wojna. Jej rodzinna wieś Biała Krynica na Wołyniu wydawała się bezpiecznym miejscem, w którym zgodnie żyli Polacy, Ukraińcy i Żydzi. Zosia wtedy jeszcze nie przypuszczała, że niebawem znikną stamtąd jej żydowscy koledzy, a ukraińscy znajomi zaczną mordować Polaków. Nie miała pojęcia, że ona sama wykaże się tak dużą odwagą i uratuje żydowską dziewczynkę, a następnie ucieknie z pociągu jadącego do Auschwitz. Niesamowitą historię Zofii Hołub, będącej świadkiem rzezi wołyńskiej i losów tych ziem pod okupacją rosyjską, a potem niemiecką, opisał jej wnuk Mateusz Madejski.
„Zaczynam pamiętnik. Może starczy cierpliwości na regularne prowadzenie go. To jest potrzebne: fakty, rozmowy, ludzie – dokumentacja późniejszych wniosków, myśli, uczuć, wszystkiego, co dzieje się we mnie. W zeszłym roku było tego bardzo dużo – niestety, nie zapisywałem. W tym roku jestem niepełne trzy tygodnie i już nagromadziło się mnóstwo. Spróbuję do tych zaległości wracać później, a na razie zaczynam na bieżąco” – napisał Wiktor Woroszylski w poniedziałek 19 października 1953 r. w miejscowości Pieriediełkino.