Bitwa pod Grunwaldem jest jednym z najlepiej znanych wydarzeń historycznych, o którym słyszał każdy Polak, który skończył szkołę podstawową. Choćby już ze względu na to mogłoby się wydawać, że o starciu króla Polski Władysława Jagiełły i wielkiego księcia litewskiego Witolda z państwem krzyżackim wiemy niemal wszystko. Nie jest to jednak prawda.
„Strofy, które nie mają sobie równych. Pasjonująca publicystyka. Mądrości rozsiane po listach i stenogramach wystąpień. Służba publiczna na polu obywatelskim i narodowym. Oddanie prawdzie. Wobec win własnych twardy głos sumienia. Mickiewicz. Morze faktów, spraw, także zagadek” – czytamy.
„Operacja Overlord została zaplanowana w najdrobniejszych detalach, co do minuty. Powodzenie desantu zależało jednak od dokładnej znajomości ukształtowania terenu, pogody i niemieckich umocnień obronnych. Rekonesans lotniczy RAF-u dostarczył sporo danych o przybrzeżnej obronie, lecz zdobycie bardziej szczegółowych informacji wywiadowczych wymagało przeprowadzenia przez komandosów tajnych misji na normandzkich plażach” – czytamy.
„Każda władza chciała odcisnąć znaczenie w tej przestrzeni. Były to różne strategie. Od symbolicznego podboju, przez legitymizowanie określonego systemu, po bardziej złożone praktyki, np. chęć wpływania na mieszkańców za pomocą odpowiedniej organizacji przestrzennej. Nad miastem dominowały cebulaste kopuły cerkwi”. Te słowa Filipa Burna co prawda odnoszą się do Warszawy w ogóle, jednak idealnie pasują także do placu noszącego obecnie nazwę Piłsudskiego.
„Mit Iwana narodził się w trakcie wojny. Był wytworem Sowinformbiura, wojennych pieśni i poezji oraz opowieści, które ludzie uwielbiali czytać. Nawet żołnierze czasem wyobrażali sobie samych siebie jako romantycznych ochotników, bohaterów, którzy będą walczyć za ojczyznę. Prawdziwa walka odbiegała od ideału, ale drewniany żołnierz propagandystów był pożyteczną figurą, na którą można się było powoływać przed konkretną operacją i później, kiedy ci, którzy przeżyli, musieli walczyć z wyczerpaniem i szokiem” – czytamy.
Trzytomowy wybór korespondencji Jerzego Giedroycia z historykami i świadkami historii w latach 1946–2000, jakiego dokonali naukowcy Uniwersytetu Łódzkiego, pokazuje, że słynny redaktor paryskiej „Kultury” m.in. dzięki wspaniałemu władaniu sztuką epistolografii prowadził własną politykę historyczną i długo przed powstaniem internetu czy wynalezieniem smartfonu był mistrzem networkingu.
Ks. Roman Kotlarz brał udział w manifestacjach 25 czerwca 1976 r., a następnie w kilku kazaniach upomniał się o osoby represjonowane po tych wydarzeniach. W rezultacie sam stał się ofiarą bezprawnych działań ze strony PRL-owskiego aparatu represji zakończonych jego śmiercią 18 sierpnia 1976 r. Do dziś jest jednym z symboli Czerwca ’76.