Trudno o temat bardziej wdzięczny dla autora powieści historycznych niż konfederacja barska. Skala i dramatyzm wydarzeń, wielość postaci, malowniczość – konie rżą, palba z krócic, szarże, Cudowny Obraz NMP rozświetlony błyskami klejnotów – czynią z wydarzeń lat 1768–1771 zagadnienie na miarę „Potopu”. Porównywalne jest też ich znaczenie dla późniejszych dziejów Polski. Konfederacja barska, choć nie sposób uznać jej za zwycięską, stworzyła pewien wzór zachowań insurekcyjnych, stanowiąc ogniwo między lokalnymi konfederacjami epoki RP szlacheckiej a XIX-wiecznymi powstaniami.
Administracja firmy Topf i Synowie mieściła się w eleganckim budynku w Erfurcie – niewielkim mieście położonym w środkowych Niemczech. Inżynierowie, którzy siedzieli na drugim piętrze przy swoich deska kreślarskich, widzieli przez okna górę Ettersberg. Dokładnie tę samą, na którą patrzyli więźniowie obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie, kiedy jeszcze ich ciała nie zdążyły spłonąć w skonstruowanych przez specjalistów w białych kołnierzykach piecach krematoryjnych.
Związek Sybiraków to organizacja skupiająca „rzeszę ludzi wyjątkowych: specyficzną, wielką rodzinę, którą połączyła wspólnota dramatycznych przeżyć na zsyłce lub w łagrach w ZSRR. Ludzi, którzy niemalże pół wieku żyli we własnym kraju z poczuciem wielkiej, niezasłużonej krzywdy, jaka ich spotkała ze strony reżimu stalinowskiego, a o której nie można było oficjalnie nic mówić” – czytamy.
Rozmowa, jaką w 2015 r. przeprowadził ze znanym poetą i z pisarzem Janem Polkowskim dziennikarz Piotr Legutko, ukazuje się dopiero pięć lat później. Diagnoza polskiej rzeczywistości stawiana przez poetę nie straciła jednak na aktualności, bo mówi on o doświadczeniu pokoleń Polaków oraz o wyzwaniach, którym wciąż na nowo stawiamy czoła.
Polska Solidarność była wzorem dla całej węgierskiej opozycji – mówił w poniedziałek historyk Miklos Mitrovits na prezentacji online swojej książki „Zakazane kontakty. Węgiersko-polska współpraca opozycji 1976–1989”.
„Wy jesteście takie polskie cegiełki, które będą budować nową, socjalistyczną Polskę” – mówiła Wanda Wasilewska, trzymając mnie na kolanach i głaszcząc […] Teraz, jako dorosły człowiek, wiem, że to jej ukochany Stalin zgotował nam taki los – mówi Mirosław Popławski, który jako ośmioletni chłopiec w 1940 r. został wywieziony na Syberię. Stał się on jednym z dziesięciu bohaterów książki „Dzieci wygnane. Tułacze losy małych Polaków w czasie II wojny światowej”.
„Dlaczego Solidarność zwyciężyła? Bo była czymś dużo bardziej znaczącym niż ruchem politycznym, niż związkiem zawodowym, niż nawet chęcią odzyskania niepodległości. Była nie tylko ruchem, ale Duchem – potężną siłą moralną, opartą na wartościach humanistycznych, religijnych i demokratycznych. Była koalicją bez nienawiści klasowej i narodowej, koalicją nie dla rozliczenia się z przeszłością, ale dla budowy lepszej przyszłości, opartej na pojednaniu społecznym i pojednaniu z sąsiadami” – podkreślał Zbigniew Brzeziński.
W czerwcu 1940 roku hitlerowskie Niemcy znajdowały się u szczytu potęgi. „Rozebrały Czechosłowację, anektowały Austrię, podbiły Polskę, Danię, Norwegię, Holandię i Luksemburg, kulminacją zaś było dające szczególną satysfakcję poniżenie Francji. Niemiecka machina wojenna wyglądała na niepowstrzymaną” – czytamy.