To ambicja popchnęła polskiego oficera do kolaboracji z sowiecką Rosją - mówi dr Jarosław Pałka z Domu Spotkań z Historią. 35 lat temu, 11 lipca 1980 roku, zmarł gen. Zygmunt Berling.
PAP: Berling zaczął swoją przygodę z wojskiem w wieku kilkunastu lat. Był żołnierzem Legionów Piłsudskiego, brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej...
Dr Jarosław Pałka: Początek kariery wojskowej Berlinga był rzeczywiście piękny. Zapisał bardzo ładną kartę legionową, podczas pierwszej wojny zdobył stopień oficerski, a podczas wojny polsko-bolszewickiej odznaczono go Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari za walki w obronie Lwowa. Później ukończył Wyższą Szkołę Wojenną i dosłużył się stopnia podpułkownika. W latach 30. dowodził elitarnymi pułkami w Wojsku Polskim, które wywodziły się z legionów polskich.
PAP: Jakie są okoliczności jego odejścia z wojska w 1939 roku?
Dr Jarosław Pałka: Rzeczywiście, sprawy związane z jego przeniesieniem w stan spoczynku są dość tajemnicze. Niektórzy wskazują, że było to wynikiem jego konfliktów z przełożonymi. Berling miał choleryczny i wybuchowy temperament. Trudno się z nim współpracowało, a on sam niezbyt chętnie podporządkowywał się swoim przełożonym. Ponadto, zarzucano mu uchybienia w zarządzaniu podległymi mu pułkami. Podczas inspekcji osiągały one słabe wyniki i to był chyba główny powód jego przeniesienia w stan spoczynku. Pojawiały się też zarzuty o niegospodarność. Znaczenie mogła mieć również jego głośna sprawa rozwodowa. Sąd honorowy zarzucał mu, że próbuje wyłudzić od małżonki majątek, co jest zachowaniem niegodnym polskiego oficera. Ale to Berling ostatecznie złożył prośbę o przeniesienie w stan spoczynku, co nastąpiło wraz z ostatnim dniem lipca 1939 roku.
Dr Jarosław Pałka: Berling miał wygórowane ambicje wojskowe i polityczne. Na pewno też bardzo mocno dotknęła go sytuacja związana ze zwolnieniem ze służby czynnej. Miał z tego powodu silne poczucie krzywdy i uważał, że spotkała go niesprawiedliwość. Przypuszczalnie, jakoś też kalkulował, w jakim kierunku rozwinie się sytuacja międzynarodowa w warunkach wojny. No i zdecydował się na kolaborację z wrogiem, co było niegodne polskiego oficera.
PAP: Berling nie brał udziału w wojnie obronnej we wrześniu 1939, bo – mimo kilkukrotnie kierowanych próśb do władz wojskowych – nie został zmobilizowany. Trafił do sowieckiej niewoli i wraz z innymi polskimi oficerami został osadzony w obozie w Starobielsku. Tam zainteresowało się nim NKWD. Jak to się stało, że ktoś, kto został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari za bohaterską postawę podczas wojny polsko-bolszewickiej poszedł na współpracę z Sowietami?
Dr Jarosław Pałka: Berling miał wygórowane ambicje wojskowe i polityczne. Na pewno też bardzo mocno dotknęła go sytuacja związana ze zwolnieniem ze służby czynnej. Miał z tego powodu silne poczucie krzywdy i uważał, że spotkała go niesprawiedliwość. Przypuszczalnie, jakoś też kalkulował, w jakim kierunku rozwinie się sytuacja międzynarodowa w warunkach wojny. No i zdecydował się na kolaborację z wrogiem, co było niegodne polskiego oficera.
Trzeba też zauważyć, że w owym czasie Sowieci zaczęli rozglądać się za osobami, które pomogły by im rozegrać sprawę polską według ich scenariusza. Już w 1940 roku zaczęli się zastanawiać nad stworzeniem jakiejś podległej sobie dywizji polskojęzycznej. Nie znaleźli żadnego generała, więc musieli zadowolić się bardzo chętnym do współpracy podpułkownikiem Berlingiem...
PAP: A czy w jego decyzji o kolaboracji można doszukiwać się jakiejś formy patriotyzmu, ale wyrażającej się poprzez dość specyficzne poczucie realizmu politycznego?
Dr Jarosław Pałka: Nie, w tym przypadku sprawa była jednoznaczna. Sowieci byli agresorami, a Berling deklarował chęć służenia w Armii Czerwonej. Kiedy mówił o przyszłej Polsce, to widział ją jako jedną z sowieckich republik. Dlatego nie doszukiwałbym się u niego żadnego patriotyzmu.
PAP: Po zawarciu układu Sikorski-Majski 30 lipca 1941 roku NKWD poleciło mu wstąpić do tworzonej przez gen. Władysława Andersa w ZSRR polskiej armii. Jaką rolę tam pełnił?
Dr Jarosław Pałka: Formalnie, był szefem sztabu 5 Dywizji Piechoty, a potem dowódcą bazy ewakuacyjno-zaopatrzeniowej w Krasnowodsku. Nieformalnie, wykonywał pracę wywiadowczą dla Rosjan. Sowieci chcieli mieć swoich ludzi u Andersa, Berling nie był jedynym oficerem, którego tam skierowano. Miał prowadzić różne działania zakulisowe i być agentem wpływu.
PAP: Mimo to zdezerterował i nie ewakuował się wraz z Andersem do Iranu. Dlaczego?
Dr Jarosław Pałka: Na pewno wiązało się to z planami, jakie miało względem niego NKWD. Z pewnością do głosu doszła również jego nienasycona ambicja. Miał nadzieję, że przy Rosjanach będzie mógł odgrywać ważniejszą rolę, niż u Andersa. Tam byłby tylko jednym z wielu oficerów, musiałby się podporządkować innym dowódcom. Honor i obowiązek względem Polski stały dla niego na drugim planie. Można się zastanawiać, czy swoim postępowaniem Berling wpisał się w sposób działania istniejącej od wieków formacji polityczno-ideowej, która byt Polski wiązała ze zbliżeniem, bądź uległością względem Rosji. Przyglądając się jego karierze w tamtym czasie, śmiało jednak można powiedzieć, że to jego niepohamowana ambicja uczyniła go zdrajcą.
PAP: Głębokim cieniem na jego osobie kładzie się jego postawa względem mordu katyńskiego. Potwierdzał publicznie wersję radziecką. Kłamał świadomie, czy nie wiedział o tym, co się stało z polskimi oficerami?
Dr Jarosław Pałka: Jestem absolutnie przekonany o tym, że mówił nieprawdę. Musiał wiedzieć, co się stało. Podporządkował się Sowietom i mówił to, co mu kazali.
PAP: W 1943 roku został mianowany przez Józefa Stalina dowódcą 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki i awansowany do stopnia generała brygady. Po bitwie pod Lenino, podczas której dowodził, oskarżano go o spowodowanie znacznych strat w tej jednostce. Czy był utalentowanym dowódcą?
Dr Jarosław Pałka: Być może był utalentowanym dowódcą wojskowym niższego szczebla. Z sukcesami dowodził batalionem podczas wojny polsko-bolszewickiej. Ale jako dowódca większych formacji po prostu się nie sprawdził. Lenino jest tego dobrym przykładem. Oczywiście, nie tylko on był odpowiedzialny za poniesione tam potężne straty, bo decydującą rolę odgrywali przecież dowódcy sowieccy. Jednak duża część winy spoczywa na Berlingu, ponieważ popełnił wtedy szereg błędów dowódczych, które kosztowały życie wielu polskich żołnierzy.
Dr Jarosław Pałka: W tym przypadku sprawa była jednoznaczna. Sowieci byli agresorami, a Berling deklarował chęć służenia w Armii Czerwonej. Kiedy mówił o przyszłej Polsce, to widział ją jako jedną z sowieckich republik. Dlatego nie doszukiwałbym się u niego żadnego patriotyzmu.
PAP: Jeśli słabo radził sobie z dowodzeniem, to dlaczego później powierzono mu utworzoną przez ZSRS 1. Armią Wojska Polskiego?
Dr Jarosław Pałka: Zdecydowały o tym tylko i wyłącznie względy polityczne. Sowieci słusznie zakładali, że – ze względów wizerunkowych – na czele polskiej armii powinien stać wysoki rangą polski oficer. A Stalin nie miał w tym czasie nikogo innego na to miejsce, więc wybrał Berlinga. Potrzebny był po prostu ktoś taki, by można było mówić, że to jest wojsko polskie. A inne kluczowe funkcje i tak pełnili oficerowie Armii Czerwonej.
PAP: Berling szybko popadł w konflikt z Centralnym Biurem Komunistów Polskich, w tym z Wandą Wasilewską. W czym tkwiła jego przyczyna?
Dr Jarosław Pałka: Chodziło o to, że ambicje Berlinga wykraczały daleko poza dowodzenie armią. Chciał władzy politycznej w powojennej Polsce. Roił sobie, że to armia – a nie partia komunistyczna – wyłoni z siebie rząd. Przyszłą Polskę wyobrażał sobie nie tyle jako „demokrację” ludową, ale wojskową dyktaturę. Przypuszczalnie przykładem dla niego był w tym względzie Józef Piłsudski i polityczna rola jego legionistów w II RP. Chyba nawet wydawało mu się, że może być takim „drugim Marszałkiem”.
Oczywiście, te marzenia były kompletnie oderwane od rzeczywistości, bo wszystko i tak zależało od Stalina. Jednak konflikt z Centralnym Biurem Komunistów Polskich sprawił, że Berling – właśnie przez swoje wygórowane ambicje i skłonność do sporów – zaczął być dla Sowietów niewygodny.
PAP: Jak oceniali go jego żołnierze? Czy widzieli w nim zdrajcę, czy raczej kogoś, kto umożliwił im wydostanie się z sowieckiej Rosji i uratował od śmierci w łagrach?
Dr Jarosław Pałka: Na pewno nie był dla nich zdrajcą. Postrzegali go jako polskiego oficera, który pomógł im uciec z sowieckiego „raju”, ubrał w mundur, dał broń i pozwolił na walkę z niemieckim wrogiem. Nawet jeśli niektórzy z nich wiedzieli o jego przesunięciu do cywila w 1939 roku, to postrzegali to jako wynik jego niezgody na sanacyjną politykę w wojsku, która – co było oczywiście nieprawdą – doprowadziła do klęski wrześniowej. Tak więc dla większości z nich był postacią jak najbardziej pozytywną.
PAP: A jak on traktował żołnierzy?
Dr Jarosław Pałka: Był dość szorstkim dowódcą. Zdarzało mu się nawet uderzyć żołnierza. Takie sytuacje miały miejsce podczas przemarszu pod Lenino, gdzie żołnierze – z uwagi na atakujące niemieckie samoloty – musieli poruszać się nocą i to przy całkowitym zaciemnieniu. Nie wolno im było nawet palić w czasie marszu. Zachowane relacje mówią o tym, że Berling posuwał się do policzkowania żołnierzy, którzy nie słuchali tych rozkazów. Ale oni wszyscy mieli jednak do niego wielki szacunek. Właśnie z tych powodów, o których mówiłem wcześniej. Potrafił też dbać o swoich podkomendnych.
PAP: Wiele emocji budzi jego postawa podczas Powstania Warszawskiego. Czy rzeczywiście chciał pomóc powstańcom?
Dr Jarosław Pałka: W PRL jego życiorys zamieniono w mit, stał się symbolem nowego komunistycznego wojska. Bitwa pod Lenino, w której tak fatalnie dowodził, w propagandzie państwowej zamieniła się w wielkie zwycięstwo oręża polskiego, co najmniej tak doniosłe jak wiktoria pod Cedynią, czy Grunwaldem.
Dr Jarosław Pałka: Pewnie tak, podobnie jak większość jego żołnierzy. Co prawda, nakazał części swoich ludzi dokonanie desantu na Czerniaków, Powiśle oraz Żoliborz i skontaktowanie się z powstańcami, ale nie była to akcja niezgodna z wolą radzieckiego dowództwa. Zresztą, z powodu cynicznego podejścia Sowietów zakończyła się ona dramatycznie, bo zginęło bardzo wielu Polaków. Była to raczej pozoracja wsparcia, aniżeli próba realnej pomocy walczącym w Powstaniu, bo na tym akurat Stalinowi nie zależało. Podczas tej operacji ponownie okazało się, że Berling jest słabym dowódcą, bo – pomijając brak wsparcia Armii Czerwonej – źle ją zaplanował.
PAP: 30 września 1944 roku Zygmunt Berling został odwołany ze stanowiska dowódcy 1. AWP osobistym rozkazem Stalina. Po wojnie utrzymywał, że powodem tej decyzji była właśnie wspomniana akcja desantowa, będąca jakoby aktem jego niesubordynacji...
Dr Jarosław Pałka: To legenda, którą chciał podtrzymać, bo stawiała go ona w korzystnym świetle. Stalin wykorzystał tę operację co najwyżej jako pretekst do odwołania polskiego generała. Ale – podkreślam – podczas Powstania Warszawskiego Berling nie zrobił niczego, na co nie uzyskał zgody Sowietów.
Rzeczywiste przyczyny jego odwołania były inne. Po prostu przestał być potrzebny. Berling ciągle się z kimś konfliktował, a do tego miał ambicje polityczne. Stalin wolał przekazać dowództwo nad polską armią generałowi Michałowi Roli-Żymierskiemu, bo ten był mu całkowicie podległy i nie próbował lansować żadnych własnych pomysłów dotyczących przyszłego kształtu Polski.
PAP: Decyzja Stalina zakończyła karierę Berlinga w armii. Jakie były jego późniejsze losy?
Dr Jarosław Pałka: Został wysłany do Moskwy. Bardzo chciał wrócić do Polski, upominał się o to w listach do sowieckich władz, nawet stosował głodówki protestacyjne. Tam też studiował w Wyższej Akademii Sił Zbrojnych. Do Polski powrócił w 1947, gdzie potem organizował Akademię Sztabu Generalnego. Później pełnił różne funkcje, ale już niezwiązane z wojskiem.
W PRL jego życiorys zamieniono w mit, stał się symbolem nowego komunistycznego wojska. Bitwa pod Lenino, w której tak fatalnie dowodził, w propagandzie państwowej zamieniła się w wielkie zwycięstwo oręża polskiego, co najmniej tak doniosłe jak wiktoria pod Cedynią, czy Grunwaldem. Bardzo mu to zresztą odpowiadało. Łechtało jego próżność i karmiło ambicję.
PAP: Berling wydał trzy książki wspomnieniowe. Jak po latach oceniał swoją przeszłość i działalność? Na kogo się kreował?
Dr Jarosław Pałka: W tych tomach jest mnóstwo przekłamań. Daniel Bargiełowski – autor cząstkowej biografii Berlinga pt. „Konterfekt renegata” - napisał, że na 1147 stronach tych wszystkich książek jest może 47, na których generał nie mija się z prawdą. Berling eksponował i świadomie przeceniał swoją rolę w historii. Chętnie pisał o cudzych błędach, ale całkowicie pomijał własne. Trzeba podchodzić z dużym dystansem do tych wynurzeń.
PAP: Jak ostatecznie należy ocenić Berlinga?
Dr Jarosław Pałka: Był cynikiem, karierowiczem i zdrajcą. Co prawda wyprowadził z sowieckiej Rosji wielu Polaków, którzy chcieli walczyć o wolną Polskę. Jednak jego kolaborancka postawa była niegodna oficera przedwojennego Wojska Polskiego. Oficera obowiązuje przysięga, którą Berling ostatecznie złamał decydując się na współpracę z Sowietami.
Rozmawiał Robert Jurszo (PAP)
jur/ ls/