Gdy w grudniu 1981 r., tuż po wprowadzeniu stanu wojennego, górnicy z kopalni Wujek rozpoczęli protest, ich pierwszym żądaniem było zwolnienie aresztowanego przywódcy zakładowej Solidarności, Jana Ludwiczaka. O krwawej pacyfikacji zakładu 16 grudnia i śmierci dziewięciu kolegów lider związkowy dowiedział się kilka dni później, był internowany.
Choć od krwawej pacyfikacji katowickiej kopalni Wujek - w której od milicyjnych kul zginęło dziewięciu górników - mija 30 lat, nie wszystkie sprawy sądowe związane z tą tragedią zakończyły się ostatecznymi wyrokami. Ukarani zostali już zomowcy z plutony specjalnego, środowisko Wujka ciągle czeka jednak na prawomocny wyrok w procesie byłego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka i orzeczenie sądu w procesie twórców stanu wojennego.
Byłem tak zbuntowany, że niezbyt podobała mi się nawet Solidarność. To była zbyt ugodowa siła, Wałęsa ciągle dążył do porozumienia z komunistami. Natomiast my, „gorące głowy”, chcieliśmy podpalać komitety – mówi PAP lider zespołu Big Cyc, Krzysztof Skiba. PAP: Gdzie Pana zastał stan wojenny?
14 grudnia mija 30 lat od rozpoczęcia najdłuższego w powojennym górnictwie podziemnego strajku, podjętego przez załogę kopalni węgla "Piast" w Bieruniu po wprowadzeniu stanu wojennego. Do końca protestu 650 metrów pod ziemią wytrwało ponad tysiąc górników, którzy spędzili na dole dwa tygodnie.
Słuchając wspomnień o 13 grudnia 1981 dowiadujemy się zwykle o brutalnym wyciąganiu internowanych z ich mieszkań, o próbach ucieczki, pobiciach, waleniu do drzwi, pałowaniu. O niedzielnym poranku bez Teleranka, o głuchym telefonie. O zaskoczeniu, jakie budziło przemówienie generała. Może właśnie dlatego tak duże wrażenie wywarła na mnie relacja Stanisława Handzlika, który niespodziewanie dla siebie samego, godzina po godzinie dokładnie „śledził” wszelkie sygnały, wskazujące na zbliżające się niebezpieczeństwo. Tej grudniowej nocy, która dopiero później stała się „słynną grudniową nocą”, znalazł się, jak sam mówi, w „ogniu wydarzeń”, jakie miały miejsce w sercu Nowej Huty.
Doskwierał mi głód prawdy, do działania pchała niezgoda na absurdalną rzeczywistość. Myślę, że działalność Solidarności można porównać do rozciągniętego w czasie powstania narodowego – wygranego i nie okupionego daniną krwi - wspomina działaczka opozycji Ewa Bierezin. PAP: Jak wspomina i ocenia Pani obecnie wydarzenia stanu wojennego?
W ramach obchodów 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego 9 grudnia 2011 r. w Nowym Targu otwarta zostanie wystawa „Wojna polsko-jaruzelska”. Jest to fragment większej ekspozycji, która była pokazywana w Muzeum PRL-u w Nowej Hucie, krakowskim oddziale Muzeum Historii Polski.
W debatach o stanie wojennym warto unikać przesadnej martyrologii, co pozwoli nam lepiej uczyć młodych ludzi historii - przekonywał historyk prof. Jerzy Eisler, otwierając konferencję "Warszawa Niepokonana 1980-1989. Antysystemowe formy oporu w stolicy".