„Jeśli prawdą jest, że nie ma społeczeństwa (narodu) bez kultury, to podobnie prawdą jest również to, że musi być ono suwerenne w procesie kształtowania własnych wytworów ducha. Tę suwerenność można utracić także przez zezwolenie na narzucenie sobie zgoła wrogiego wyobrażenia o własnej kulturze, w tym nieprzyjaznej wizji historii. Zwycięstwo (czytaj: przetrwanie) Polaków w (…) wojnie kulturowej było więc dla nas sprawą życia i śmierci. Szaniec polskiej kultury nie mógł zostać zdobyty” – uważa Grzegorz Kucharczyk.
„Ktoś powiedział, że państwo jest wspólną imprezą. Uwzględniając system podatkowy, trzeba dodać składkową i nie całkiem dobrowolną. Niemniej narody, które państw nie organizują, mają się gorzej i istnieją krócej. Wynalazkiem Polaków – i to na skalę światową – była Rzeczpospolita” – zauważa Bohdan Urbankowski.
„Warunki życia więźniów w Gross-Rosen były gorsze niż w innych obozach. Ponieważ więźniów zatrudniano w dużej mierze w kamieniołomach. Jako lekarz obozowy wiem, że prace w kamieniołomach były najcięższe. We wszystkich obozach wysyłano tam do pracy komanda karne” – mówił podczas przesłuchań po wojnie Friedrich Entress, jeden z pierwszych lekarzy obozowych, który pracował także m.in. w Auschwitz.
„Wobec Boga i Ojczyzny przysięgam walczyć o wolną i niepodległą Rzeczpospolitą Solidarną, poświęcać swe siły, czas – a jeśli zajdzie potrzeba – swe życie dla zbudowania takiej Polski. Przysięgam walczyć o solidarność między ludźmi i narodami. Przysięgam rozwijać idee naszego Ruchu, nie zdradzić go i sumiennie spełniać powierzone mi w nim zadania” – brzmiały słowa przysięgi Solidarności Walczącej.
Już na przełomie XVIII i XIX wieku arystokraci, ziemianie, bankierzy, fabrykanci, budując lub przerabiając swoje rezydencje na terenie Wielkopolski, kładli duży nacisk na to, by różniły się one od zamków i pałaców zaborców. Dlatego tak ważne było dla nich stworzenie stylu narodowego, który pozwalałby uwypuklić ich patriotyczne postawy.
„Nie jest wolna od mitów także wojna polsko-rosyjska z lat 1919–1921. Postrzeganie tego konfliktu nie jest wolne od sympatii politycznych sprzed lat, czy też działalności propagandy. I to nie tylko tej z okresu międzywojennego, ale także z czasów emigracji londyńskiej i epoki PRL. Pomimo upływu lat, nawet w wolnej Polsce powtarza się bezkrytycznie mity powstałe dla doraźnych potrzeb, a poziom dyskusji często rozpala emocje” – czytamy.
„Dziwny to był obraz. Pomieszanie zmęczonych, zabłąkanych żołnierzy i dezerterów ze świeżo upieczonymi wojakami z inteligencji, mundury, które stroiły nawet takich cywilów jak Kornel Makuszyński i Antoni Słonimski. [...] Pochody bab, które tłukły okna w kawiarniach, wysyłając wszystkich na front, piękne panie z przepaskami Czerwonego Krzyża w lekkich jak obłoki, muślinowych sukienkach, świeżo sprowadzonych z Paryża, który wprowadził modę właśnie na przejrzyste letnie materiały i na krótkie spódnice” – opisywał lato 1920 roku Jarosław Iwaszkiewicz.
W kwietniu 1922 r. w Wilnie Józef Piłsudski mówił o wspólnych dziejach Polski i Litwy. Przemawiał jako naczelnik polskiego państwa i jako wilnianin. „Wilno w przeszłości było dla Polaków i Litwinów łącznikiem. Natomiast w czasach, gdy Józef Piłsudski formował polskie państwo, stało się przedmiotem sporu” – czytamy.