60 budynków, założeń, detali architektonicznych, pomników i rzeźb z terenu warszawskiej Pragi znalazło się w publikacji „PRA. Ilustrowany atlas architektury Pragi”. Powstała w ten sposób jedyna w swoim rodzaju opowieść o historii i rozwoju dzielnicy.
„Pokora”, najnowsza powieść Szczepana Twardocha, wpisuje się tematycznie w obchodzoną właśnie rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości pokazując, jak wydarzenia sprzed 100 lat wyglądały z perspektywy śląskiej. Bohater Twardocha nie żywi propolskich sentymentów, raczej przeciwnie.
„Gdy myślimy o powstaniu warszawskim, najczęściej mamy przed oczami obraz bohaterskich klawych chłopaków, którzy nawet będąc w największych tarapatach, odpowiadają hardo: +Byczo jest!+; dowódców ocenianych co najmniej niejednoznacznie; krwawe walki, w których fatalnie uzbrojeni powstańcy stawali naprzeciw Niemców dysponujących całym arsenałem różnorodnej broni, w tym samolotami i pociągiem pancernym, a dzieci z butelkami z benzyną biegły na czołgi oraz piękne dziewczyny, które z promiennym uśmiechem opatrują rannych, przenoszą meldunki albo gotują zupę zwaną plujką” – czytamy.
Obraz Polaków odbity w oczach Ukrainek, które pracują i żyją nad Wisłą, wielu z nas się nie spodoba. Ich oceny to dla czytelnika „lekcja pokory” - jak twierdzi autorka rozmów z naszymi sąsiadkami ze Wschodu, które zdecydowały się związać swe życie z Polską choćby na kilka lat. Co ciekawe, żadna z rozmówczyń nie chciała autoryzacji swej wypowiedzi i nie obawiała się mówić o tym, co ją tu spotkało.
„Amerykańskich dyplomatów interesowało dosłownie wszystko: od zakulisowych walk o wpływy w partii (od szczebla centralnego, przez wojewódzkie, po podstawowe organizacje partyjne); przez nastroje w konkretnych środowiskach i grupach (intelektualiści, dziennikarze stołeczni i regionalni, robotnicy, rolnicy, żołnierze, ekonomiści, naukowcy, artyści, urzędnicy, cudzoziemcy…), artykuły prasowe, audycje telewizyjne i radiowe, sytuację w Kościele, działania najróżniejszych grup opozycyjnych; po takie szczegóły, jak natężenie ruchu na drogach i lotniskach, cena kanistra benzyny, długość kolejek i napisy na murach czy… gęstość wąsów Lecha Wałęsy” – czytamy.
„Podsumowanie roku 1907 nie jest, co zrozumiałe, jednoznaczne. Faktem jest jednak, że ten rok, wydaje się, rozstrzygnął ostatecznie, na korzyść państwa rozgrywkę z terrorystami” – dyktował treść listu do premiera Gieorgij Antonowicz Skałon.
„Nikt z obozu rządzącego w Drugiej Rzeczypospolitej nie stał się obiektem tylu ciężkich oskarżeń co minister Beck. I to zarówno za granicą, jak i w ojczyźnie. Zarówno za życia, jak i po śmierci. Oskarżenia te przybrały postać stereotypów i są uporczywie nagłaśniane, niby zdarta, puszczana w kółko płyta gramofonowa. Wszystkie te zarzuty mają jedną wspólną cechę. Są niesprawiedliwe” – czytamy.
Pisarstwo Anny Kowalskiej, choć cenione, uległo niemal całkowitemu zapomnieniu. Zapisała się jednak w historii polskiej literatury jako towarzyszka ostatnich lat życia Marii Dąbrowskiej. Historię ich miłości przypomina Sylwia Chwedorczuk w książce „Kowalska. Ta od Dąbrowskiej”.
Pawiak – już sama nazwa największego więzienia gestapo budziła przerażenie u tych, którzy zdawali sobie sprawę, co działo się z przebywającymi w nim więźniami. Wśród przetrzymywanych tam ludzi były także dzieci, które przyszły na świat już za kratami albo trafiły na Pawiak z zatrzymanymi przez hitlerowców matkami.